poniedziałek, 20 lipca 2009

Merkabah - EP


Ostatnio miałem wybrać się na koncert Merkabah do Jadłodajni Filozoficznej, jednak z przyczyn ode mnie niezależnych nie udało mi się dotrzeć. Po usłyszeniu EPki tego warszawskiego zespołu bardzo żałowałem, że mnie tam nie było. Rośnie nam kolejny porządny zespół. Ale po kolei.
Mimo, że na płycie znajdują się tylko 4 utwory, trwa ona prawie pół godziny, a więc mamy do czynienia z długimi, instrumentalnymi kompozycjami. Już otwierający całość "Looks, Sounds - Like Stale Time And Space" pokazuje, że muzyka serwowana przez Merkabah nie będzie łatwa. Ponad 6 minut pisków, szumów i różnych dziwnych dźwięków. Przyznam, że już przy pierwszym przesłuchaniu dość porządnie mną trzepnęło. Gdybym usłyszał to na koncercie, a do tego zobaczył ciekawe wizualizacje, pewnie musiałbym zbierać szczękę z podłogi. Świetny początek. "Narwhals" to już bardziej konwencjonalne, post-rockowe/post-metalowe granie, a przy tym bardzo fajne, przyjemnie. W każdym razie takie wrażenie sprawia początek. Jednak z czasem przenosimy się w coraz bardziej psychodeliczne czy wręcz awangardowe klimaty. Takiej muzyki nie powstydziłby się sam Mike Patton, gdyby zakładał jakiś kolejny zespół. Najfajniejsze jest to, że te wszystkie chore dźwięki wkręcają się w mózg jak korkociąg. Dla mnie najlepszy fragment EPki. "Still Water" to krótka, bardziej ambientowa przerwa przed wieńczącym całość "Fields Of Shipwrecks Pointing South". Ostatni utwór też zaczyna się ambientowo, spokojnie, jednak z czasem zaczyna się rozpędzać, przechodząc w bardziej psychodeliczne, cięższe rejony.
I tyle. Pozostaje lekki niedosyt, przydałoby się jeszcze z 10 minut. Po kilku pierwszych, pobieżnych przesłuchaniach miałem wrażenie, że całość nie jest spójna, nie trzyma się kupy. Dopiero jak przysiadłem do tego materiału skupiony, zmieniłem zdanie. Mimo iż na pierwszy rzut ucha wszystkie utwory się bardzo różnią, mają jakiś wspólny mianownik, który każe słuchać całej płyty. Oczywiście można przyczepić się do brzmienia, ale tu nie o to chodzi. EPka została nagrana i wydana zupełnie niezależnie. Może nie jest to płyta roku, ale z pewnością bardzo solidny materiał, który powinien zadowolić amatorów chorej muzyki. Po takich albumach utwierdzam się w przekonaniu, że polska scena niezależna ma się dobrze.
http://www.myspace.com/merkabah

Płytę można pobrać stąd: DOWNLOAD

2 komentarze:

  1. Przyszłość polskiego eksperymentalnego grania, tyle powiem. Bo dawno nie słyszałem lepszych pejzaży dźwiękowych połączonych z narkotycznym transem, psychodelią, żeby nie powiedzieć takim małym, prywatnym okultyzmem. Robią Merkaby wrażenie, oj robią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialni są.

    Swoją drogą chciałam pogratulować bloga. Świetnie piszesz, masz dobry gust i fajnie się czyta Twoje notki. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń