poniedziałek, 6 lipca 2009

Słów kilka o...

To jest początek nowej serii ;) Dotyczącej wszystkiego co mnie jakoś porusza.
Pierwsza część będzie dotyczyła polskiej sceny muzycznej. Do naskrobania kilku słów skłoniłem się po ujrzeniu line-upu festiwalu MTV "Gdańsk Dźwiga Muzę" Po prostu żal dupę ściska. Nie będę się pastwił nad zagranicznymi gwiazdami, bo jest wśród nich zespół, który, mam nadzieję, przyćmi całą resztę. Mowa oczywiście o Black Rebel Motorcycle Club. No, ale wracając do tematu. Rozkład koncertów 11 lipca wygląda tak:
15:00 Doors open
16:00 Manchester
17:10 Afromental
18:00 TKM
18:20 Golden Life
19:10 Fabryka
19:30 Patrycja Markowska
20:20 KCIUK & THE FINGERS
20:50 BRMC
22:00 SKINNY PATRINI
22:30 Joss Stone
Zacznę od początku. Manchester. Zespół wylansowany przez MTV to i gra na takim festiwalu. Kiedyś słyszałem cover "Song 2" w ich wykonaniu i kurde zagrali całkiem całkiem, później posłuchałem ich własnego materiału. Jak można się domyślić nie grają nic specjalnego, zespół jakich pełno za granicą. Szkoda tylko, że to marna kopia zachodnich kapel. A jak dołączymy do tego grafomańskie teksty mamy pełen obraz zespołu.
Punkt drugi. Afromental. Kolejny zespół wylansowany przez media, tym razem TVN. Zagrali w debilnym "39 i pół" i z miejsca mamy wielką gwiazdę. Powszechnie wiadomo, że zasadniczo ludzie nie mają wyrobionego gustu muzycznego, jeśli poda im się na tacy takie twory jak Afromental od razu to podchwycą. I bach! Mamy gwiazdę! Szkoda, że brakuje jakichkolwiek wartości muzycznych w tym co grają http://www.youtube.com/watch?v=7k46XWBlgx8, bo w tym ich chyba nie ma, prawda?
I na deser to co najlepsze. Patrycja Markowska. Znany tatuś i kariera jest zrobiona. Fanem Perfectu nie jestem, ale jakiś tam szacunek Markowskiemu się należy. Bo on, w przeciwieństwie do córeczki, nagrał kilka ważnych dla polskiej muzyki płyt. Zrobił karierę od zera. A Patrycja? No cóż. Pop na niskim poziomie, zapewne bez pomocy ojca do tej pory by tkwiła tam gdzie zaczynała.
Dlaczego o tym piszę? Bo, cholera, na polskiej scenie jest jednak trochę grup, które prezentują absolutnie światowy poziom, wydały znakomite płytki, które idealnie pasowałyby do tego festiwalu. Na innych festiwalach jakoś udaje się dobrać reprezentantów naszego kraju tak, że chociaż nie było wstydu. Bo już widzę miny gości z Black Rebel Motorcycle Club, kiedy przed nimi na scenie wybiegnie Markowska i będzie starała się rozgrzać ludzi jak na jakiejś imprezie w remizie. Takie są nasze realia, na szczęście wszystko powoli ruszyło się w dobrą stronę...

Na koniec zmiana tematu. Kilka słów o informacjach z obozu Queens of the Stone Age. O nowej płycie zespołu póki co nic nie wiadomo, natomiast od kilku dni w internecie krążą pyszne niusy o działaniach Josha Homme'a. Po pierwsze wiemy, że Homme zajął się nagrywaniem z... Davem Grohlem (wiadomo skąd) i Johnem Paulem Jonesem (tym bardziej wiadomo). Jak to przeczytałem niemal spadłem z krzesła! To będzie prawdziwa supergrupa. Z wypiekami na twarzy czekam na jakieś nagrania. Po drugie pojawiła się wiadomość o Desert Sessions, a dokładniej ujawniono kogo Josh chce zaprosić do wspólnego grania na pustynie. W tym momencie spadłem z krzesła kolejny raz. Mike Patton, jeden z najlepszych wokalistów na świecie. Jest tylko mała przeszkoda, Mike podobno nie znosi pustyni. Mam jednak nadzieję, że zmieni zdanie i wpadnie na Rancho de la Luna. Już słyszę w uszach 11 część Pustynnych Sesji.

1 komentarz:

  1. Pojechałeś, ale dobrze. Ktoś kto ustalał line up tej imprezy nie ma za cholerę wyczucia ani gustu. Taki numer by za nic nie przeszedł w innym kraju.
    Ciekaw jestem bardzo min chłopaków z BRMC jak zobaczą swoich towarzyszy na scenie;)

    OdpowiedzUsuń