niedziela, 31 stycznia 2010

Indie Night - Saturator 30.01.10


Dziś będzie inaczej niż zwykle. Krócej przede wszystkim. I tylko o dwóch wykonawcach, bo reszty nie widziałem z przyczyn niezależnych ode mnie (a może zależnych?).

Po pierwsze, najsamprzód zaprezentował się częstochowski artysta Płaciu Cowbell Television. Zniszczył! Po maksie. Ja schodzę do saturatorowej piwnicy i słyszę na dzień dobry: "ej dziewczyno, wypierdalaj ze sceny!". Padłem! Typ był prawdziwy, szczery. Można powiedzieć, że było nawet legendarne już pierdolnięcie, mocne, elektroniczne, z polskimi tekstami (które przyznam, trochę mnie raziły, ale to jedyny minus). Dla mnie nie jest to muzyka, której słucham w domu, ale na imprezie Płaciu wypadł zaskakująco fajnie. I dlatego ten koncert zyskuje miano 'występu wieczoru'! Wariat, zwierzę sceniczne. Polecam go sprawdzić przy jakiejś okazji.
EPkę możecie ściągnąć STĄD.
Płaciu bardzo ładnie zapowiedział też kolejny zespół, mniej więcej takimi słowami: "zaraz wystąpi Elephant Stone, są chujowi, obrzucajcie ich pomidorami".
Niestety Elephant Stone przegapiłem.
Do piwnicy wróciłem na The Spouds. I się zawiodłem, bo gówno było słychać. Sprawdzałem w każdym możliwym miejscu. Wszędzie było źle, ściana dźwięku i tyle... Szkoda, mam wrażenie, że mogło być dobrze, chłopaki ewidentnie się starali.

Po Spoudsach poszedłem do domu, bo byłem już zmęczony.
O frekwencji nie piszę, bo pewnie dużo ludzi przyszło po prostu na sobotnią imprezę.

Może ktoś mnie oświeci jak wyglądały pozostałe koncerty? ;)

6 komentarzy:

  1. Lo-fi i nouer się spóźnili. ale zagrali.

    Nouer jako zespół bardziej mi się podobał. Wprawni muzycy i ciekawe pomysły i urocza basistka.

    Za to Lo-Fi który oprócz naiwnej nazwy która w ogóle ni jak się miała do zawartości brzmiało jakby chcieli zrobić coś ambitnego ale wyszło im Placebo...
    Paradoksalnie najlepszy koncert. Mieli najlepszego i jednocześnie ciekawego jakiego w życiu widziałem na żywo.
    Na epce zespołu którą wycyganiłem za darmo słabo słychać jego potencjał. Ale na koncercie to on był gwiazdą. Tłuk w bębny z finezją i precyzją termnatora aż rozwalił membranę bębna basowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. aj, aj! chodziło mi o perkusistę oczywiście. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne napisane i zgadzam się w 100%. Płaciu wypadł najlepiej. A co do wyzwisk na ES to chyba większość osób myślało, że to na serio :D Nikt nie wiedział, że Płaciu i elefanci się tak na prawdę lubią :D Ale to dało charakter temu występowi. Mogłoby się co prawda obyć bez zrzuconej klawiatury, no ale publiczność szalała i chyba nie dało się tego uniknąć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. no na koncu płaciu powiedzial ze elephanci zatrzasna tym klubem i ze zartowal przeciez

    a co do gigu elephantow wlasnie ktorych opusciles
    GLOSNO MOCNO I NA TEMAT ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za doinformowanie mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hi,I'm ale from low-fi, we're very sorry for the late..we have driven from budapest for 10 hours on snow and ice.
    damn!! i'ld like to see pctv, spouds(their cd is great) and elephant live :(((
    see u next time BYEZ

    OdpowiedzUsuń