niedziela, 3 stycznia 2010

Pablopavo & Ludziki - Telehon


Pablopavo, chyba najbardziej znany polski wokalista reggae, członek Vavamuffin, postanowił rozpocząć karierę solową. Zadebiutował albumem Telehon, wydanym we wrześniu ubiegłego roku.
Czego się spodziewałem? Odpowiedź może być jedna. Reggae. Nic bardziej mylnego. Owszem, trochę tego gatunku na płycie znajdziemy, ale całość zdecydowanie odbiega od twórczości macierzystego zespołu Pablo. Niewątpliwie artysta zasługuje na duży plus za takie posunięcie.
Jaki jest więc ten materiał? Przede wszystkim warszawski i zróżnicowany. Zacznę od wyjaśnienia tego drugiego przymiotnika.
Otóż w warstwie muzycznej mamy zderzenie teoretycznie odmiennych stylów. Współczesnych bitów, przede wszystkim hip hopowych, reggae'owych, a nawet chilloutowych z miejskim folklorem. I żeby nie było niedomówień, od razu powiem, iż panujący na płycie eklektyzm sprawdza się doprawdy pięknie. Za muzykę odpowiadają Ludziki, czyli DjZero i Emiliano Jones, wspomaga ich w tym Sir Michu.
W takim razie czemu warszawski? To proste. Płyta poświęcona jest od początku do końca stolicy. Pablo serwuje opowieści dotyczące różnych aspektów życia w Warsiawie. Raz robi to w sposób poważny, innym razem z humorem w stylu Grzesiuka. Składa swoisty hołd stolicy.
To teraz czas na kilka słów o głównym bohaterze. Pablo zaskoczył mnie swoim wokalem z kilku powodów. Bo zdarzają się momentu, w których zupełnie normalnie śpiewa. Co prawda niebezpiecznie zbliża się do maniery Maleńczuka, ale można mu to wybaczyć (patrz: Jurek Mech). Są fragmenty rapowane. Tutaj Pablo wypada bardzo fajnie. Mimo to, najciekawsze są chwile, gdy wokalista wypluwa z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego. Te różne style sprawiają, że Pablopavo ani trochę nie nudzi.
Dobra, doszliśmy do tego, że mamy warszawską płytę, bardzo zróżnicowaną muzycznie i wokalnie. Spójrzmy więc na teksty, aby jeszcze bardziej zrozumieć Warszawskość tego albumu.
"a dzień się zaczął pięknie jak jakiś serial
dowieźli mu 4 tony ciętego węgla
wypadniętego z odpowiedniego transportu
ogrzeje za frajer hurtownię, Jolkę weźmie
do kurortu" - Jurek Mech
"menagiery przystojniaki
chorągiewki talarne
policmajstry zabijaczi
nienawistniki chóralne
udziwniaki i nadętki
szoły i promocowania
możnowładny, których dupa krasna jest od
całowania" - Się mi to nie
"Na górze róże, na dole Poniatoszczak,
Potem stadion, który imię Kazia Deyny winien dostać.
Ciągle nie dostał... mmm... szkoda.
Dla władz tego miasta to miasto to zagroda.
Dobra, ja na Dobrą - czyli piechotą na Powiśle,
Bum! Jak sto lat temu Prus przyglądam się Wiśle.
Nie ma już piaskarzy i Urke Nachalnika,
Ale w Jadło czeka mnie reggae muzyka." - Nomada
Więcej chyba cytować nie muszę. Ta płyta cała jest naszpikowana podobnymi tekstami, wybrałem te, które mi najbardziej przypadły do gustu. Pablo pokazuje Warszawę z różnych perspektyw. Pijackie historyjki, miłość, nocne wojaże, szemrane towarzystwo, hipokryzję części mieszkańców, zarówno jasną jak i tę ciemną stronę miasta. Warto zwrócić uwagę na zasób słów, jakim autor dysponuje. Do swoich opowieści potrafi bezbłędnie wrzucić wyrazy kojarzone z raczej nieużywaną obecnie gwarą warszawską. Dla mnie jest to liryczny majstersztyk.
Na szczególną uwagę zasługuje również rewelacyjna okładka, zdjęcie młodzieży bawiącej się na karuzeli. Cudo, a ja daję kolejny plus za książeczkę. Właściwie mamy wielką kartkę. Po jednej stronie teksty, a po drugiej właśnie to zdjęcie, które można wykorzystać jako plakat. Całość wydrukowana jest na świetnym starym papierze :)
Telehon to najbardziej warszawska i zdecydowanie najlepsza płyta o stolicy jaką słyszałem od czasów 27 Eldoki. Wszystko się tu pięknie klei, a każdy z utworów przedstawia wyjątkową historię. Uprzedzam jednak, że może się nie podobać osobie, która nie jest emocjonalnie związana z Warszawą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz