sobota, 6 lutego 2010

3 razy tak, 1 raz nie

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że właśnie dobiegła końca "przerwa". Już mam trochę więcej czasu, dzięki czemu mogę zająć się blogiem. Przez pierwszy miesiąc tego roku narobiłem sobie sporo zaległości muzycznych, które teraz będę chciał nadrobić.

3 razy 'tak':

1. Novika - Lovefinder

Nigdy Noviki nie słuchałem, tym razem zostałem nieco zachęcony przez pozytywne recenzje. Przyznam, że średnio im wierzyłem i nie spodziewałem się rewelacji. W sumie miałem trochę racji. Muzyka może nie jest rewelacyjna, ale słucha się jej kapitalnie. Moja pierwsza myśl po przesłuchaniu albumu wyglądała tak: 'hmmm, brzmi jak zaginiona płyta Róisín Murphy'. W sumie cały czas uważam podobnie, coś między Ruby Blue a Overpowered z lekkim wskazaniem na pierwszą pozycję. Jeśli czekacie na nowe dzieło irlandzkiej wokalistki, Novika fajnie umili wam ten czas. Kawał smakowitej muzyki.

4/6

2. These New Puritans - Hidden

Dla mnie pierwsze spotkanie z These New Puritans nie było niczym nadzwyczajnym. Genialny singiel (Elvis), a do tego średnia płyta (Beat Pyramid). W przypadku Hidden podszedłem dość sceptycznie do pierwszego 'spotkania'. Jakież było moje zaskoczenie już po przesłuchaniu kilku kawałków! Zespół wyrósł z melodyjnego indie, nagrał płytę dojrzałą i ambitną. Posłuchajcie chociaż singlowego We Want War, instrumenty perkusyjne niszczą niemiłosiernie. Tu nie ma przebojów, w zamian dostajemy naprawdę przemyślaną, spójną całość. Pierwsza bardzo dobra płyta 2010 roku!

5/6

3. The Black Box Revelation - Silver Threats

Belgijski duet rusza na podbój świata swoim drugim krążkiem. Chłopaki odrzucili na bok przebojowość i bluesowe naleciałości (no dobra, bluesa trochę zostało). Tym razem atakują płytą brudną, punkową, typowo garażową, troszkę psychodeliczną i przy tym naprawdę fajną. Dobrze wypadają nawet w długaśnym jak na te klimaty Here Comes the Kick. Myślę, że z nowym materiałem poszli w dobrą stronę. Chętnie bym zobaczył ich na żywo, bo ten album ma potencjał koncertowy. Może się doczekam jeszcze w tym roku ;)

4/6

1 raz 'nie':

Cold War Kids - Behave Yourself

Nie, nie, nie! To nie tak miało być. W 2006 roku przyatakowali świetną płytą Robbers & Cowards. Jarałem się nimi nieprzerwanie przez dobre pół roku, zresztą do tej pory lubię sobie posłuchać ich debiutu. Dwa lata później wypuścili super singiel Something is Not Right With Me i lichą płytę Loyalty to Loyalty. 2010 rok przynosi nam epkę zatytułowaną Behave Yourself. Za wiele dobrego nie mogę o niej powiedzieć. Wpadła jednym uchem i od razu wypadła drugim. Nie pokazują chłopaki nic nowego, nie walą raz po raz killerami w stylu wcześniej wspomnianego Something is Not Right With Me czy takiego Hospital Beds. No dobra, żeby być szczerym to powiem tak: jest ciutkę lepiej niż na poprzednim albumie, ale do debiutu jeszcze sporo brakuje. Jedno jest pewne. Cały czas wyróżniają się w morzu indie kapel. Nie sposób ich pomylić z jakimkolwiek innym zespołem, a to i tak całkiem sporo ;)

2/6

2 komentarze:

  1. Cold War Kids okrutnie zaniżają ostatnio poprzeczkę, albo to był po prostu zespół jednej płyty i jedengo singla.
    A podjarki Noviką we wszystkich mediach nie kumam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. posłuchaj płyty to skumasz :D
    co do CWK niestety masz rację.

    OdpowiedzUsuń