Przyznaję się bez bicia. Trochę zaniedbałem tego bloga. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że cały czas działam, na koncerty chodzę, płyt słucham, ale pojawiła się dodatkowo Stymulacja Intelektualna. Prawdę mówiąc, w tym roku nie ukazało się jakoś wiele super-zajebistych cedeków, nie było jeszcze wielu hiper-wyjebanych koncertów.
Wczoraj wreszcie przytrafiła się okazja. Z Phantomsami spotkałem się już chyba piąty raz, za to The Kurws widziałem pierwszy raz. Dobra. Po kolei.
Warto odnotować, że ten wieczór był podręcznikowym przykładem jak ogarnąć kilka rzeczy w ciągu kilku godzin. Okazało się, iż wszystko jest zgrane co do minuty. Najpierw skakał Adam. Cieszę się, że udało mi się obejrzeć zawody w pubie niedaleko Cyklozy. Po konkursie szybkie przejście do miejsca właściwego i... The Kurws wyszli na
Co było muzycznie? Prosty instrumentalny punk z AWANGARDOWYMI zapędami. Serio. Nie robię sobie żartów. Na pierwszy rzut ucha: gitara, bas, perkusja i saksofon. Okazało się jednak, że te awangardowe zapędy wnosiły naprawdę bardzo dużo do odbioru koncertu, krótko mówiąc były kapitalne. W ogóle byłem pozytywnie zaskoczony. Szedłem głównie na Phantomsów, a tu taka niespodzianka. Nie było idealnie, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć 'super'.
Taka drobna rada dla chłopaków. Więcej pokombinujcie z rytmiką i będzie rewelacja!
A jak The Phantoms? Otóż jak dla mnie to rozczarowali. I to bardzo. Zagrali mniej więcej to co na poprzednich gigach z tym, że gorzej (dla porównania: wcześniejsze relację są tu, tu i tu).
Zarzut pierwszy: pogłos na wokalu. Za dużo, nic przez to nie dało się zrozumieć, a i powera jakoś przez to brakło (np. przy Bird is the Word).
Zarzut drugi: brak harmonijki. No tak nie można ;)
Zarzut trzeci: jeden mikrofon w użyciu. Przez to takie kawałki jak Crazy Like a Wasp wypadały dość mizernie.
Zarzut czwarty: skrócone wersje kilku kawałków. Szczególnie zabrakło mi rozciągniętego The Phantom.
Co było dobrego? Czym dalej tym ciekawiej się robiło. Bisy już mie się całkiem podobały.
I tak wieczór był fajny. Bo Małysz, bo The Kurws, bo The Phantoms, którzy pokazali, że czasem może wyjść gorzej :)
Ps. A Cykloza nie nadaje się na koncerty, chociaż wczoraj fajnie było postać sobie w mega tłoku, a i muzyka brzmi lepiej niż chociażby w Saturatorze.
the kurws zamiotło!
OdpowiedzUsuń