sobota, 27 lutego 2010

Nowy wpis

Kto chce nowy wpis?!

piątek, 19 lutego 2010

Ogłoszenie parafialne


W najbliższą niedzielę w Stymulacji intelektualnej będziemy mieli pierwszych gości. I to nie byle jakich, bo przyjdą do nas panowie z Riverside. Jak macie ochotę to możecie wysłać swoje pytania na adres stymulacjaintelektualna@gmail.com

Słuchajcie nas o 16:30 na www.radioaktywne.pl!!!

niedziela, 14 lutego 2010

The Phantoms i The Kurws - Cykloza 13.02.10


Przyznaję się bez bicia. Trochę zaniedbałem tego bloga. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że cały czas działam, na koncerty chodzę, płyt słucham, ale pojawiła się dodatkowo Stymulacja Intelektualna. Prawdę mówiąc, w tym roku nie ukazało się jakoś wiele super-zajebistych cedeków, nie było jeszcze wielu hiper-wyjebanych koncertów.
Wczoraj wreszcie przytrafiła się okazja. Z Phantomsami spotkałem się już chyba piąty raz, za to The Kurws widziałem pierwszy raz. Dobra. Po kolei.
Warto odnotować, że ten wieczór był podręcznikowym przykładem jak ogarnąć kilka rzeczy w ciągu kilku godzin. Okazało się, iż wszystko jest zgrane co do minuty. Najpierw skakał Adam. Cieszę się, że udało mi się obejrzeć zawody w pubie niedaleko Cyklozy. Po konkursie szybkie przejście do miejsca właściwego i... The Kurws wyszli na scenę(podest). Właściwie to grali na podłodze ;)
Co było muzycznie? Prosty instrumentalny punk z AWANGARDOWYMI zapędami. Serio. Nie robię sobie żartów. Na pierwszy rzut ucha: gitara, bas, perkusja i saksofon. Okazało się jednak, że te awangardowe zapędy wnosiły naprawdę bardzo dużo do odbioru koncertu, krótko mówiąc były kapitalne. W ogóle byłem pozytywnie zaskoczony. Szedłem głównie na Phantomsów, a tu taka niespodzianka. Nie było idealnie, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć 'super'.
Taka drobna rada dla chłopaków. Więcej pokombinujcie z rytmiką i będzie rewelacja!
A jak The Phantoms? Otóż jak dla mnie to rozczarowali. I to bardzo. Zagrali mniej więcej to co na poprzednich gigach z tym, że gorzej (dla porównania: wcześniejsze relację są tu, tu i tu).
Zarzut pierwszy: pogłos na wokalu. Za dużo, nic przez to nie dało się zrozumieć, a i powera jakoś przez to brakło (np. przy Bird is the Word).
Zarzut drugi: brak harmonijki. No tak nie można ;)
Zarzut trzeci: jeden mikrofon w użyciu. Przez to takie kawałki jak Crazy Like a Wasp wypadały dość mizernie.
Zarzut czwarty: skrócone wersje kilku kawałków. Szczególnie zabrakło mi rozciągniętego The Phantom.
Co było dobrego? Czym dalej tym ciekawiej się robiło. Bisy już mie się całkiem podobały.

I tak wieczór był fajny. Bo Małysz, bo The Kurws, bo The Phantoms, którzy pokazali, że czasem może wyjść gorzej :)

Ps. A Cykloza nie nadaje się na koncerty, chociaż wczoraj fajnie było postać sobie w mega tłoku, a i muzyka brzmi lepiej niż chociażby w Saturatorze.

sobota, 6 lutego 2010

3 razy tak, 1 raz nie

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że właśnie dobiegła końca "przerwa". Już mam trochę więcej czasu, dzięki czemu mogę zająć się blogiem. Przez pierwszy miesiąc tego roku narobiłem sobie sporo zaległości muzycznych, które teraz będę chciał nadrobić.

3 razy 'tak':

1. Novika - Lovefinder

Nigdy Noviki nie słuchałem, tym razem zostałem nieco zachęcony przez pozytywne recenzje. Przyznam, że średnio im wierzyłem i nie spodziewałem się rewelacji. W sumie miałem trochę racji. Muzyka może nie jest rewelacyjna, ale słucha się jej kapitalnie. Moja pierwsza myśl po przesłuchaniu albumu wyglądała tak: 'hmmm, brzmi jak zaginiona płyta Róisín Murphy'. W sumie cały czas uważam podobnie, coś między Ruby Blue a Overpowered z lekkim wskazaniem na pierwszą pozycję. Jeśli czekacie na nowe dzieło irlandzkiej wokalistki, Novika fajnie umili wam ten czas. Kawał smakowitej muzyki.

4/6

2. These New Puritans - Hidden

Dla mnie pierwsze spotkanie z These New Puritans nie było niczym nadzwyczajnym. Genialny singiel (Elvis), a do tego średnia płyta (Beat Pyramid). W przypadku Hidden podszedłem dość sceptycznie do pierwszego 'spotkania'. Jakież było moje zaskoczenie już po przesłuchaniu kilku kawałków! Zespół wyrósł z melodyjnego indie, nagrał płytę dojrzałą i ambitną. Posłuchajcie chociaż singlowego We Want War, instrumenty perkusyjne niszczą niemiłosiernie. Tu nie ma przebojów, w zamian dostajemy naprawdę przemyślaną, spójną całość. Pierwsza bardzo dobra płyta 2010 roku!

5/6

3. The Black Box Revelation - Silver Threats

Belgijski duet rusza na podbój świata swoim drugim krążkiem. Chłopaki odrzucili na bok przebojowość i bluesowe naleciałości (no dobra, bluesa trochę zostało). Tym razem atakują płytą brudną, punkową, typowo garażową, troszkę psychodeliczną i przy tym naprawdę fajną. Dobrze wypadają nawet w długaśnym jak na te klimaty Here Comes the Kick. Myślę, że z nowym materiałem poszli w dobrą stronę. Chętnie bym zobaczył ich na żywo, bo ten album ma potencjał koncertowy. Może się doczekam jeszcze w tym roku ;)

4/6

1 raz 'nie':

Cold War Kids - Behave Yourself

Nie, nie, nie! To nie tak miało być. W 2006 roku przyatakowali świetną płytą Robbers & Cowards. Jarałem się nimi nieprzerwanie przez dobre pół roku, zresztą do tej pory lubię sobie posłuchać ich debiutu. Dwa lata później wypuścili super singiel Something is Not Right With Me i lichą płytę Loyalty to Loyalty. 2010 rok przynosi nam epkę zatytułowaną Behave Yourself. Za wiele dobrego nie mogę o niej powiedzieć. Wpadła jednym uchem i od razu wypadła drugim. Nie pokazują chłopaki nic nowego, nie walą raz po raz killerami w stylu wcześniej wspomnianego Something is Not Right With Me czy takiego Hospital Beds. No dobra, żeby być szczerym to powiem tak: jest ciutkę lepiej niż na poprzednim albumie, ale do debiutu jeszcze sporo brakuje. Jedno jest pewne. Cały czas wyróżniają się w morzu indie kapel. Nie sposób ich pomylić z jakimkolwiek innym zespołem, a to i tak całkiem sporo ;)

2/6