wtorek, 1 grudnia 2009

Pjus - Life After Deaf


Debiutancka solowa płyta warszawskiego rapera, członka 2Cztery7, została nagrana po długiej walce stoczonej z ciężką chorobą. Pjus jest głuchy, słyszy tylko dzięki implantom. Nie dość, że jest ewenementem na skalę światową to jeszcze tworzy muzykę.
W singlowym kawałku Nie mówię szeptem Karol, bo tak ma imię raper, mówi otwarcie:
„Możesz być znużony tekstami na tej płycie lub rzygać już odmianą czasownika słyszeć”. Trudno nie przyznać mu racji. Album jest monotematyczny, ale tego spodziewał się chyba każdy, kto śledzi jego karierę. Choroba z pewnością wywarła olbrzymi wpływ na życie Pjusa.
Life After Deaf to krążek bardzo nierówny. Dobre numery przeplatają się ze słabymi i, niestety, nawet fatalnymi. Zacznę od tych lepszych. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Głośniej od bomb. Utwór poświęcony głuchoniemym, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim. Rewelacyjny, recytowany tekst i niebanalny podkład zmuszają słuchacza to pełnego skupienia. Pozytywnie wyróżnia się też Takie buty, opowieść o historii choroby Karola. Przyzwoicie wypadają kawałki z gośćmi, szczególnie Wybieram spokój z Vieniem i Pelsonem (Molesta) oraz Z krwi i kości (2Cztery7) okraszony rewelacyjnym bitem, choć dla mnie te featuringi są lepsze od zwrotek Pjusa. Na drugim biegunie (tym złym) również znajdziemy kilka numerów. Kiepsko wygląda Dinozaur, zupełnie nie podchodzą mi kwadratowe rymy w refrenach, acz bit jest niczego sobie. Do dobrych utworów nie mogę też zaliczyć Scarhead, gdzie Karol zaczyna przeginać w warstwie lirycznej. To nie koniec. Najgorszy na płycie jest Fanatyk. Tekst mnie po prostu zażenował, szczególnie cytat z jakiegoś oiowego kawałka: „czerwone skurwysyny, znowu chcą dojść do władzy, czerwone skurwysyny, nie głosuj nigdy na nich, czerwone skurwysyny, zdrajcy naszego kraju, czerwone skurwysyny, patriotów dziś udają”. Może pora zapisać się do ONRu?
Pjus nigdy nie powalał techniką, daleko mu do Mesa czy Ostrego, jego największą bronią były teksty. Tutaj z tej broni korzysta zaledwie połowicznie. Niektóre z wersów są bardzo trafne, duża część przyzwoita, ale zdarzają się i liryczne koszmarki (wspomniany refren Dinozaura czy Scarhead). Ciekawym pomysłem jest wykorzystanie wielu cytatów z ostatniwgo krążka 2Cztery7.
Nie jest to płyta wybitna. Przesłuchać trzeba, a jarać się niekoniecznie.

3 komentarze:

  1. a mnie sie podobaja kawalki "Dinozaur" i "Fanatyk" (nb na myspace byl najwiecej razy odsluchiwany), rowniez pod katem tekstu. hmm, czyzby autor sympatyzowal z postepowa lewica? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie chodzi o preferenzje polityczne. słowa "czarne skurwysyny" napisane o księżach również by mnie zbulwersowały. moja krytyka dotyczy poziomu tekstu. o ile wcześniejsza krytyka lewicy mi nie przeszkadza to przytoczony fragment prezentuje poziom narodowca-fanatyka, w stylu red watch.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutaj się zgadzam, akurat tekst o "czerwonych skurwysynach" strasznie mnie rozdrażnił. Natomiast totalnie zajebiaszczy IMO jest utwór tytułowy o którym nie wspomniałeś.
    Pzdr - mateusz spust

    OdpowiedzUsuń