sobota, 26 grudnia 2009

Fever Ray - Fever Ray


Fever Ray, solowy projekt wokalistki The Knife, Karin Dreijer Andersson, jest dla mnie jednym z najważniejszych odkryć kończącego się własnie roku. Pierwszy kontakt z płytą nie był dla mnie jakimś szczególnym przeżyciem. Nie odczułem nic, co zmusiłoby mnie do dalszego obcowania z tą muzyką. Postanowiłem dać pani Anrersson drugą szansę, zaprosiłem ją do bardziej intymnego kontaktu. Opłaciło się. Tym razem 50 minut spędzone z jej solowym dziełem było czymś wspaniałym.
Fever Ray to jeden z tych projektów "na noc", podobnie jak zrecenzowane niedawno We Fell to Earth. Zdecydowanie lepiej się wtedy sprawdza. A najciekawiej jest jeśli korzystamy ze słuchawek. Jaka to muzyka? Bardzo mroczna, posępna, ponura, wprowadza słuchacza w specyficzny klimat. Nie ma jednak nic za darmo. Wymaga skupienia od początku do końca. Wtedy przeżycia są piękniejsze, ale naprawdę warto, bo muzyka jest wręcz cudowna. Ambientowe, raczej minimalistyczne, a zarazem soczyste podkłady, oparte na elektronice idealnie komponują się z rewelacyjnym głosem Karin. Każdy z 10 utworów zawartych na krążku bezbłędnie pasuje do nastroju, w jaki wprowadza nas muzyka, każdy jest wyjątkowy. Łączą się ze sobą niczym puzzle. Sprawia to, że płyta jest niesamowicie spójna i zmusza do słuchania całości, a nie wybranych kawałków. I dobrze, bo takie rzeczy cenię najbardziej. Prawdę mówiąc słabych punktów nie odnotowałem.
Jestem zachwycony tym materiałem. Szczerze polecam wszystkim, którzy szukają w muzyce czegoś nietuzinkowego!

7 komentarzy:

  1. płytka fajna ale bez obsrania, wolę the knife.
    jeśli chodzi o mroczne klimaty to polecam Coil - wybitny, ponadczasowy projekt, który generalnie zjada na śniadanie 90% wydawanych teraz rzeczy. gdy słyszę, że obecnie niektórzy uważają animal collective za najlepszy zespół świata, na mej wąsatej twarzy pojawia się lekki uśmiech politowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki, sprawdzę Coil. a co do Animal Collective to też nie kumam ich fenomenu. ani trochę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeśli chodzi o AC to nawet całkiem ich lubię ale litości - spuszczanie się recenzentów nad każdym ich pierdnięciem jest dosyć zabawne ;)

    a z coila na początek polecam musick to play in the dark (dwupłytowa kompilacja, w sam raz na początek)
    jeśli załapie to reszte albumów masz tutaj:
    http://brainwashed.com/coil/music.php

    powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fever Ray zdecydowanie na tak. To dość specyficzna płyta, z którą wpierw trzeba się porządnie osłuchać w warunkach spokoju i skupienia. A potem to już leci. Lubię takie wkręcające klimaty. Cieszy mnie, że ta płyta doczekała się normalnej dystrybucji w Polsce i można za niecałe 40 zeta mieć to na półce :)

    A Animal Collective...oni chyba recenzentom płacą, albo i jeszcze gorzej - może to i dobre, ale żeby od razu rewelacja? No bez przesadyzmu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Slyszalem dwa utwory i bardzo mi sie spodobaly.mroczna nieziemska muza.

    OdpowiedzUsuń
  6. krzysztof pilarz4 stycznia 2010 21:44

    Co do Fever Ray,trochę z płyt Laurie Anderson tu słyszę i coś z albumów znakomitego Davida Sylviana tu piszczy.Album ten jest dosyć mroczny i odrealniony,ale to in plus,więc jest dobrze.Cieszy mnie to,że powstają jeszcze dobre i ambitne płyty z muzyką elektroniczną i ma się ochotę ich słuchać i słuchać i słuchać.Piękna płyta do słuchania nie tylko póżną nocą.A ja będę ubolewał,jeśli Karin Dreijer nie pojawi się w moim wielkim mieście na koncercie.

    OdpowiedzUsuń