poniedziałek, 9 listopada 2009

Sweethead - Sweethead

Debiutanckie wydawnictwo Sweethead jest już trzecią, choć jeszcze nie ostatnią w tym roku płytą, któregoś z obecnych lub byłych członków Queens of the Stone Age. W tym przypadku głównym bohaterem jest wieloletni gitarzysta Kłinsów Troy van Leeuwen. Pozostałymi członkami grupy są debiutująca wokalistka Serrina Sims oraz Norm Block i Eddie Nappi kojarzeni z Mark Lanegan Band.
Co dostajemy od tegoż zespołu? 12 rockowych piosenek.
Dobrych? Różnie.
Zaczyna się w miarę ok. Otwierający krążek "The Sting" trzyma przyzwoity poziom. Mocno zdziwiłem się, gdy pierwszy raz usłyszałem "Turned Our Backs". Perkusja na początku tego kawałka jest żywcem zerżnięta z Nine Inch Nails, dokładniej mówiąc z "Wish". Tylko czekałem aż pojawi się Reznor ze swoim "This is the first day of my last days". Utwór bardzo przeciętny. Później jest niestety gorzej. Kolejne piosenki są zupełnie nijakie. Nadają się do słuchania w tle, raczej nie można się nimi zachwycać. Trochę tu za dużo skojarzeń z tegorocznym albumem Spinnerette. Maniera wokalna Serriny bardzo przypomina Brody Dalle. W drugiej połowie płyty sytuacja się zmienia. Już "Remote Control Boys" pokazuje, że Sweethead ma coś do powiedzenia. Jednak najważniejsze są trzy inne kawałki. Spokojne, acz kapitalne "Meet in the Road". Tym już się mogę zachwycać. Dalej jest niesamowicie udany singiel "The Great Disruptors" (znany z wcześniejszej EPki zespołu). Bardzo przebojowy, wpadający w ucho.

Trzecim z wyróżniających się utworów jest zamykający wydawnictwo "The Last Evening", dość zróżnicowany, przyjemnie pokombinowany i trudniejszy w odbiorze niż reszta albumu.
Teraz czas na wyróżnienia indywidualne. Zwycięzcą zostaje...

Troy van Leeuwen. Krótkie uzasadnienie: Troy jako jedyny z całego zespołu wypada świetnie od samego początku do końca. Jego pomysły niszczą, jego gra na gitarze jeszcze bardziej. Wspaniale pokazał swój kunszt i w dalszym ciągu będzie moim ulubionym członkiem QOTSA (oczywiście zaraz po Joshu ;).
Nie można powiedzieć, że debiut Sweethead to płyta zła. Niestety nie można również powiedzieć, że dobra. Jest bardzo przeciętna, choć pojawiają się momenty. Myślę, że jeżeli pójdą w tę lepszą stronę kolejny album może okazać się naprawdę ciekawy. Póki co będę zasłuchiwał się w tych 3 wspaniałych utworach, o których wspomniałem wcześniej.
Jeszcze jedno. Z oficjalnej strony zespołu można bezpłatnie pobrać bonusową piosenkę - "Tired of Waiting for You". Jest tylko małe 'ale'. Jej jakość - 96 kbps. Wolne żarty. Ja się czuję tym obrażony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz