niedziela, 6 września 2009

Orange Warsaw Festival - 5.09.2009

Był sobie wczoraj i przedwczoraj taki duży festiwal w centrum Warszawy. Jego line-up jak dla mnie nie powalał, jednak wybrałem sobie z tego wszystkiego cztery koncerty. Tak naprawdę szczególnie szykowałem się tylko na jeden z nich, ale po kolei.
Pogoda w sobotę nie rozpieszczała. Było chłodno, co chwilę padał deszcz. Może dobrze się stało, bo zapewne skutecznie odgoniło to część przypadkowych słuchaczy. Dobrze, że tego wieczora grały też nasze Orły (lol), nie było jakoś dużo 'sportowców'. W ogóle cała idea darmowego festiwalu jest jak dla mnie chybiona, bo mimo wszystko przyciąga niechcianych gości. Z drugiej strony zastanawiałem się jeszcze wczoraj czy sam bym zapłacił za ten festiwal. Stwierdziłem, że pewnie nie. I miałbym czego żałować.
Koncert pierwszy. Godzina 19. Mała scena. Skinny Patrini.
Absolutna rewelacja! Prawie wszystko było kapitalne. Usłyszałem wszystkie moje ulubione utwory z płyty Duty Free i jeszcze więcej. Znakomite nagłośnienie, świetne światła. Ania Patrini wokalnie zupełnie jak z płyty, a może nawet lepiej (poza jednym uroczym fałszem). Wizualnie - ciężko było oderwać od niej wzrok :) Skinny trochę z tyłu, grał i dośpiewywał fragmenty. Szkoda, że dostali tylko 45, chyba nawet półtorej godziny z tą muzyką i z zespołem w takiej formie by nie wystarczyło. Po prostu nogi i głowa same się ruszały. Nawet publiczność była ok. Poza jednym drobnym incydentem. W którymś momencie jakaś grupka ludzi wyciągnęła transparent 'pokaż cycki'. Żenada i wieś. Za to bardzo podobało mi się zachowanie Ani, która odwróciła się i podciągnęła sukienkę, a potem skomentowała to mniej więcej tak: "Już pokazałam, teraz możecie to ściągnąć". Mimo tego zgrzytu koncert w 300% mnie zadowolił.
Koncert drugi. Godzina 20:15. Duża scena. The Crystal Method
Miało być TCM, ale nie było. Tzn. mnie tam nie było, występ się odbył. Ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się na piwo i niestety nie zdążyliśmy na koncert. W zamian spotkaliśmy policję, od której otrzymaliśmy następujące upomnienie: "nie pijcie tego piwa tak na widoku" :) Przyznam, że bardzo ładnie się panowie zachowali. Przy piwie spotkaliśmy się jednak z kolejną głupotą. Otóż grupka dzieciaków (sądząc po ich rozmowach, byli uczestnikami festiwalu) postanowiła przykleić coś na głowie śpiącego beja i zrobić sobie z nim sesję zdjęciową. Nie wiem skąd się biorą tacy idioci...
Koncert trzeci. Godzina 21:45. Duża scena. N*E*R*D
N*E*R*D z płyty jakoś mi nie wchodzi, ale skoro nadarzyła się okazja sprawdzenia na żywo, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. I to był strzał w dziesiątkę. O ile po Skinny Patrini spodziewałem się znakomitego koncertu, to po Pharrellu i kumplach niekoniecznie. Zaskoczyli mnie niesamowicie. Nie jest to moja muzyka, a mimo to chylę im czoła. Było wspaniale. Na scenie 9 osób (sic!) (w każdym razie tyle naliczyłem), w tym aż dwóch perkusistów (zagrali rewelacyjnie!). Wszystko bardzo dobrze nagłośnione, oprawa świetlna też niczego sobie. Super kontakt z publicznością, na scenę poleciało sporo staników, które później stanowiły element dekoracji :) Pharrell cały czas zachęcał do zabawy. Nawet ulewny deszcz nie przeszkadzał mi w odbiorze koncertu. Miło się ogląda takie występy.
Koncert czwarty. Godzina 22:45. Mała scena. MGMT
Jedna wielka porażka. Tutaj wszystko było złe. Złe nagłośnienie, zła muzyka, a już na pewno niemiłosiernie nudna, zero zaangażowania ze strony zespołu. W sumie po usłyszeniu płyty zespołu nie spodziewałem się porywającego widowiska, ale nie spodziewałem się też czegoś aż tak fatalnego. Dziwi mnie fenomen tego zespołu, dziwi mnie ilość ludzi zgromadzonych pod sceną. Cóż, może to ja się nie znam?

Po festiwalu zafundowaliśmy sobie ciekawy after. Najpierw oglądaliśmy ulicę Próżną. W nocy wygląda rewelacyjnie. Następnie wizyta w niedawno otwartym Nowym Wspaniałym Świecie, czyli w lokalu, którego właścicielem jest Krytyka Polityczna. Trafiliśmy na całkiem ciekawy jam poetycki, szkoda tylko, że było bardzo głośno, co uniemożliwiało swobodne porozmawianie. Na koniec chcieliśmy odwiedzić pawilony na Nowym Świecie, ale tłum w nich przebywający skutecznie nam to uniemożliwił. Tak więc skończyliśmy na dworcu PKP Powiśle, w knajpie, o której jakiś czas temu pisałem. Wreszcie miałem okazję zajrzeć do środka i jestem coraz bardziej zachwycony jego obecnością tuż pod moim domem.
Ogólnie zarówno wieczór jak i wizyta na OWF zakończyły się sukcesem, nawet koszmarny występ MGMT nie popsuł dobrego wrażenia.

4 komentarze:

  1. popieram w 100%, MGMT było koszmarne. Zero kontaktu z publiką, przechodzili od numeru do numeru, fatalne nagłośnienie, dwa razy wolniejsze tempo. N.E.R.Dzi byli wspaniali, również Crystal Method mnie nie zawiodło, aczkolwik przegapiłam występ Skinny Patrini i bardzo żałuję. Pozdrawiaaam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Warszawa.........centrum BRAKU kultury....
    istne penerstwo a to w dodatku DZIEWCZYN ;o
    porazka.

    koncert powinien byc platny ... nie bylo by drewniakow na koncertach ktorzy podchodza w miare blisko sceny nic sie nie bawia tylko sluchaja i zasypiaja ( np. na groove armadzie)

    mgmt...nie moj klimat rowniez bawilem sie dobrze ale wspolczuje ludzia z niskim wzrostem..pare osob przenosilismy przez plotki..totalny brak tlenu!!


    ale wyjazd udany;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważasz, że gdyby taki festiwal odbywał się w Krakowie, Gdańsku czy Poznaniu ludzie zgromadzeni na nim byliby bardziej kulturalni?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkanka Wrocławia7 września 2009 01:52

    Gdyby odbył się we Wrocławiu na pewno by tak było ;)...

    Co do koncertów - energetycznie rozwalił mnie NERD, The Crystal Method, Groove Armada (ale głównie dzięki "My Friend" i "Superstylin'". Kolejność bynajmniej nie jest przypadkowa.

    Co do MGMT - zamierzałam wybrać się na ten koncert, przez co musiałam zrezygnować z końcówki koncertu NERDów, jednak tłum, który również zmierzał w tym samym kierunku i wizja stracenia życia w tym ścisku, sprawiły, że się poddałam, dlatego nie mogę ich występu ocenić.

    Dobrze, że tego typu koncerty coraz częściej odbywają się w Polsce. Szkoda, że organizacyjnie jeszcze nie potrafimy ich ogarnąć.

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń