środa, 12 sierpnia 2009

Słów kilka o... (pt 3)


Kilka dni temu miała miejsce premiera nowej płyty Behemotha. Krążek zebrał sporo bardzo pozytywnych recenzji nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Wiele ważnych czasopism metalowych zdążyło okrzyknąć go albumem miesiąca itp. Jednak to u nas rzecz się stała niesłychana. Evangelion zadebiutował na pierwszym miejscu wśród najlepiej sprzedających się płyt w salonach Empik. Z całym szacunkiem dla Behemotha, jest to dla mnie sytuacja wręcz nieprawdopodobna, świadcząca o tragicznej sytuacji na naszym rynku. Bo jak inaczej to wytłumaczyć? W kraju, gdzie we wszelkich zestawieniach króluję chłam i tandeta, nagle okazuje się, że najwięcej ludzi kupuje krążek z muzyką najbardziej ekstremalną z możliwych.
O taką:

Owszem, Behemoth zrobił kolejny krok do przodu, ale ile mogło pójść płyt? 5 tysięcy? 10 tysięcy to chyba maksimum. Oznacza to tyle, że nasz rynek praktycznie nie istnieje, mało kto kupuje płyty. Przykre to, ale prawdziwe. Swoje zdanie zmienię tylko w przypadku, gdy Evangelion zadebiutuje na pierwszym miejscu Billboardu. No dobra, przesadzam, niech będzie pierwsza dziesiątka.
Jesteśmy ewenementem na skalę światową. Amen.

Ps. Co do samej muzyki. Behemoth nie wziął jeńców! I duży plus dla Maleńczuka za gościnny występ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz