
W ten czwartek, 3 września, na Małym Dziedzińcu UW wystąpi znany i lubiany zespół Rachael. Jako, że grupa (podobno) szykuje się do nagrywania swojego materiału, warto sprawdzić w jakiej są formie.
Start: 20:00
Wjazd: za frajer




W zeszłym roku, zaraz po koncercie The Gutter Twins w Proximie, Marek Lanegan mówił, że następna jego płyta będzie owocem współpracy z Soulsavers. I nie kłamał. Widać, że jeśli już się odezwie to mówi tylko prawdę. Zataił za to kilka faktów. Nie wspomniał o udziale Mike'a Pattona. Nie burknął też, że będzie to tak dobra płyta. Chociaż tego ostatniego można było się domyślać. Może to co teraz napiszę jest trochę oklepane, ale muszę. Lanegan jest współczesnym Midasem, czyli wszystko czego się tylko dotknie od razu zamienia w złoto. Tak też stało się z nową płytą Soulsavers. Broken (ha! znajomy tytuł :) to na pewno jedna z najlepszych rzeczy w tym roku. Utworów mamy 13. Z czego 11 albo 12 NISZCZY. Któryś mi się nie podobał, ale o tym później. Zaczyna się od nastrojowego, instrumentalnego kawałka. Od razu można zacząć się wczuwać w klimat płyty. Przy drugim w kolejności, rockowym "Death Bells", do głosu dochodzi Mark, a jak wiadomo wokalistą jest on wybornym. Na Broken tylko to potwierdza. Najbardziej oczekiwałem jednak na numer 3 (Unbalanced Pieces), bo właśnie w nim swojego głosu użycza sam Mike Patton. Co prawda tylko w refrenach, ale i tak wystarcza. Refren tak wbija się do głowy, że dziś przez cały dzień nie mogłem się go pozbyć. Nawet dobrze, ponieważ mamy do czynienia z kawałem wyśmienitej roboty. Nie będę opisywał wszystkich kawałków. Przedstawię tylko ogólny zarys dalszej części płyty. Pojawia się trochę klawiszy (pianino czy fortepian), trochę smyków, trochę dęciaków, trochę autentycznie gospelowego klimatu, momentami trochę zbliża się to do dokonań Lanegana i Isobel Campbell, oczywiście nie brakuje przy tym ciekawych gitar. I kiedy wydaje się, że nic już nas nie zadziwi, nagle pojawia się "Praying Ground" z cudownym wokalem pani, która występuje pod pseudonimem Red Ghost (świetnie śpiewa, a do tego jeszcze ładnie wygląda, zobaczcie sami http://www.myspace.com/redghostsounds). Potem jeszcze lepiej wypada razem z Laneganem w "Rolling Sky". I przez taką końcówkę płyty zapomina się nawet o tym jednym słabszym utworze, o którym wspomniałem. To już nieważne.



