Z tego co mi wiadomo powoli dobiega końca pierwsza dekada XXI wieku, jednak The Phantoms zatrzymali się w czasie jakieś 50 lat temu. I bardzo fajnie. Cieszę się, że ktoś gra zupełnie inaczej niż wszyscy. Po dwóch znakomitych koncertach, których byłem świadkiem, przyszła pora na sprawdzenie studyjnego materiału zespołu, a dokładniej EPki zatytułowanej Kowalski. Dostajemy 4 utwory, zaledwie 13 minut i 7 sekund muzyki, więc malutko i króciutko. Jednak jak wiadomo, nie liczy się ilość tylko jakość. Całość utrzymana jest w garażowym klimacie z domieszką psychodelii i surfu. Już rozpoczynający EPkę, tytułowy Kowalski, mnie osobiście zwalił z nóg! Absolutna rewelacja. Świetny gitarowy riff - idealnie trafiony w mój gust, trochę przypominający mi Dead Meadow, o czym pisałem już w którejś relacji z koncertu. Stopa wali po uszach aż miło. Całość dodatkowo okraszona jest nietypowym, aczkolwiek pasującym do całości śpiewem. Muszę się powtórzyć RE-WE-LA-CJA! Utwór numer dwa - Brand New Tattoo. Nie ma takiego fajnego riffu, lecz w zamian pojawia się harmonijka ustna. Reszta składników podobna, ważne, że poziom cały czas się utrzymuje. Pozycja kolejna to "Crazy Like a Wasp". Muzycznie kawałek jest utrzymany w bardziej surfowym klimacie, a zamiast normalnego śpiewu, tudzież krzyku dostajemy właściwie melodeklamację. Przyznam, że do tego momentu jaram się strasznie. Ostatni kawałek (Brother Jay) mnie rozczarował. Tzn. nie jest zły, ale nie zwala mnie z nóg tak jak trzy wcześniejsze, odstaje poziomem od reszty, nie dzieje się w nim nic co jakoś specjalnie by przyciągnęło moją uwagę.
Czyli wygląda to tak:
Kowalski - 10/10
Brand New Tattoo - 8/10
Crazy Like a Wasp - 9/10
Brother Jay 5/10
Jest bardzo dobrze, szkoda, że tak krótko, liczę na szybkie pojawienie się kolejnych nagrań, bo słuchanie w kółko 13 minutowego materiału może doprowadzić do szybkiego zwymiotowania nim :) Jak chłopaki na kolejnej płycie (oby co najmniej 30 minutowej) utrzymają taki poziom to będzie cudownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz