Czwartek. Godzina 8:00, słyszę domofon. Myślę sobie, pewnie to ten przebrzydły listonosz, który wąsy ma większe niż sam marszałek Piłsudski. Nie może przyjść o 10, zawsze musi dobijać się od samego rana. Chwilę później, dzwonek do drzwi. Spryciarz wszedł sobie na górę, ale co tam, nie wstaję, niech spierdala. Ten jednak okazał się być natrętny. Zjechał na dół i jeszcze raz dzwoni domofonem. Pojebało go?! Ludzie śpią o tej godzinie! W każdym razie ci, którzy pili w nocy, a wyszło, że ja też się zaliczałem do tej grupy. Dobra, skończył, idę dalej spać. Ale nieee. Jeszcze raz dobija się do drzwi. Tego już za wiele, wstaję i myślę sobie, zabiję go kurwa. Otwieram, a on wciska mi do ręki sporą, aczkolwiek płaską paczuszkę. Wtedy mnie oświeciło, zamiast mordować listonosza ładnie mu podziękowałem. Bo przypomniałem sobie co najpewniej jest w środku. Otóż przyszła do mnie płyta. Jaka? Taka: I to winyl. Wyrwany za śmieszne pieniądze na allegro, nówka, jeszcze w folii. Teraz jaram się tym krążkiem i tylko przerzucam ze strony A na stronę B i tak w kółko :) Dostałem nauczkę. Nigdy nie można olewać listonosza, a jeśli jest natrętny to dobrze.
Kolejny raz jestem zmuszony wrócić do wątku profesora Niekrasowa. Otóż szperając w internecie trafiłem ciekawy artykuł z Nie, częściowo poświęcony wspaniałemu uzdrowicielowi :) Polecam! http://www.nie.com.pl/art13042.htm Zresztą dziś poleciałem do kiosku i chciałem sobie kupić na pamiątkę tę gazetę, jednak nie ogarnąłem, że na półkach leży już kolejny numer. Zamiast Niekrasowa dostałem inny zajebisty artykuł. O "ocieraczach" z WKD. Ludzie są pojebani...
Hahaha zajebisty wpis:D
OdpowiedzUsuńDzięki Wiesław :D
OdpowiedzUsuń