Tak jak obiecałem dziś część druga mojego małego, półrocznego podsumowania. Tym razem zajmę się płytami ze świata. Myślałem sobie przez cały dzień co mógłbym wybrać i wprawiło mnie to w spore zakłopotanie. Co do dwóch albumów byłem pewien, ale przy trzecim pojawił się problem. Okazuje się, że pięknych czasów dożyliśmy. Polskie kapele zrobiły na mnie w tym roku większe wrażenie niż te zza granicy. Ale podołałem i wyszło mi coś takiego.
1. Mastodon - Crack the Skye Przed premierą to była duża niewiadoma. Niezbyt podobała mi się poprzednia płyta zespołu, pierwszy singiel z Crack the Skye też nie do końca mi podpasował. Oczekiwałem po prostu kolejnej solidnej płyty. Jednak to co usłyszałem zwaliło mnie z nóg. Mastodon ewoluował przez ostatnie trzy lata, właściwie to zmienia się od kiedy istnieje, każda płyta diametralnie różni się od poprzedniej. Nie ma już matematycznego sludge'u, jest fantastyczny progresywny metal. Po tych zmianach wyszedł chłopakom wprost cudowny krążek. Nawet ten nieszczęsny singiel "Divinations" przestał mi przeszkadzać. Jednak najważniejsze na tej płycie są inne utwory. Świetny "Crack the Skye", gdzie gościnnie udziela się Scott Kelly z Neurosis, długaśny, bardzo rozbudowany "The Last Baron", który wymaga od słuchacza dużej uwagi, trochę czasu zajmuje jego załapanie i przede wszystkim "The Czar", również porządnie rozbudowany, epicki utwór o Rasputinie, którego mogę słuchać na kolanach. Aż strach się bać co przyniesie kolejna płyta Mastodon.
2. PJ Harvey & John Parish - A Woman A Man Walked By W przypadku PJ obawy były mniejsze. Właściwie nie było ich wcale, bo kto jak kto, ale PJ Harvey nie zawodzi. Tym razem przy wsparciu Johna Parisha trzasnęła kolejny znakomity krążek. Nie jest on łatwy, nie jest też przebojowy, no może poza pierwszym utworem, ale PJ kolejny raz zniszczyła. Parish na tej płycie odpowiadał za warstwę muzyczną i ze swojego zadania wywiązał się popisowo, lepiej się chyba nie dało. Dla PJ przypadł "tylko" śpiew. Tutaj też lepiej się już nie dało, raz śpiewa normalnie, później niczym stara babuszka, a jeszcze dalej w "Pig Will Not" po prostu szczeka. Ta kobieta jest nieobliczalna. I bardzo dobrze. Niby to jest zaledwie 38 minut muzyki, ale zdecydowanie wystarczyło, żeby okrzyknąć A Woman A Man Walked By jedną z najlepszych płyt w pierwszej części 2009 roku.
3. Isis - Wavering Radiant Właśnie z tą płytą wybór był ciężki. Mam do niej mnóstwo zastrzeżeń, jednak mimo to jest co najmniej bardzo dobra. Po pierwsze, co rzuca się w oczy, słaba okładka. Właściwie to jest fatalna, dla porównania, wyżej widać front nowej płyty Mastodon, który jest genialny. No, ale nikt okładki nie będzie słuchał. W warstwie muzycznej niby jest świetnie, jak to w przypadku Isis bywa, ale... Pierwsze 'ale' dotyczy produkcji. Moim zdaniem dźwięk jest zbyt wygładzony, aż dziw bierze, że zajmował się nim Joe Barresi, gość, który nagrywał już z Queens of the Stone Age czy ostatnio z Toolem. Drugie 'ale' to sama muzyka na płycie. Tak jak pisałem, jest ona znakomita. Problem to jej wtórność. Przy pierwszym przesłuchaniu miałem nieodparte wrażenie, że już gdzieś wcześniej słyszałem te dźwięki. Jednak Wavering Radiant jeszcze się broni, ale mam poważne obawy co do następnego dzieła panów z Bostonu. Jeśli czegoś nie zmienią może być kiepsko. Żeby nie było samego narzekania, proponuje posłuchać takiego "20 Minutes / 40 Years". Niszczy, prawda? Mimo wszystko dostaliśmy od Isis kolejną porcję sludge'u na najwyższym poziomie.
Teraz pozostaje z niecierpliwością czekać na to co przyniesie nam druga połowa roku.
Chciałbym jeszcze ogłosić jednodniową przerwę, gdyż jutro wybieram się do Gdańska na koncert Black Rebel Motorcycle Club. Oczywiście nie omieszkam napisać jakiejś relacji :)
Witam,
OdpowiedzUsuńJestem bardzo mile zaskoczony Pana opisem przedstawiającym top 3 Świat!! Tak jak nie miałem okazji przesłuchać płyty PJ Harvey & John Parish, tak zasłuchuję się zarówno ISIS jak i MASTODON. Obie pozycje wg. mnie to podobnie tak jak wg. Pana mistrzostwo! Cieszę się, że można spotkać kogoś, kto podziela muzyczne zdanie i upodobania. Serdecznie Pozdrawiam eLnowako
PJ nie słyszałem, ale Mastodon to pierdolone mistrzostwo. Kosmos w pudełko z kolorową okładką złapany i fakt, nawet Divinations już tak nie boli podczas słuchania całego albumu. A tego Isis to chyba nigdy nie polubię, strasznie smętne to, z takiego grania obadaj sobie nowe Fall of Efrafa, super album, nawet można go za darmo pociągnąć: http:/sounddevastation.co.uk/inle/ :) A z tegorocznych to jeszcze Clarka musisz przesłuchać, na bank Ci się spodoba, wszystkim się podoba, taki fajny :]
OdpowiedzUsuńDzięki. Nie omieszkam posprawdzać :)
OdpowiedzUsuń