Czas na kolejną porcję letnich dźwięków.
5. Queens of the Stone Age - Rated R
Na początek kontynuacja Kyussa. Zaraz po jego rozpadzie Josh Homme powołał do życia kolejny projekt o nazwie Queens of the Stone Age. O ile debiut był trochę zbliżony stylistycznie do Kyussa, to na Rated R zespół podążył zupełnie inną, własną ścieżką. Mamy tu kupę fantastycznych pomysłów na muzykę. Weźmy takie "Feel Good Hit of the Summer". Niby banał, ale weź tu człowieku coś takiego wymyśl. Albo "I Think I My Headache". Na pierwszy rzut ucha kakofonia, mimo to niszczy i wgniata w ziemię. Co dalej? Różnorodność. Od psychodelii po typowy punk. Najważniejsze jednak jest to, że wokalnie produkuje się aż trzech panów. Większość co prawda należy do Josha, ale nie wyobrażam sobie "Autopilota" bez Nicka Oliveri, ani "In the Fade" bez Marka Lanegana. Absolutne arcydzieło, a skwar jeszcze podnosi jego walory. Zresztą co ja będę bez sensu pisał. Przekonajcie się sami.
6. Grabek - mono3some
Grabka poznałem zupełnie przypadkiem. Bodajże w kwietniu wygrałem bilet na jego koncert w Dobrej Karmie. Poszedłem, posłuchałem, popatrzyłem (bo na koncercie były też wizualizacje) i oniemiałem. Wow. Ktoś w Polsce robi ambient i to na światowym poziomie. Zasadniczo Grabek gra na skrzypach, ale tak naprawdę są one zatopione gdzieś wśród innych pięknych dźwiękach, mimo to dają bardzo dużo jego muzyce. Na owym koncercie dostałem płytkę "mono3some", którą postanowiłem dziś sprawdzić podczas przechadzki po mieście. Słuchałem sobie, a przed oczami miałem niesamowite, psychodeliczne, czasami nawet powiedziałbym chore wizualizacje VJ Panipawlosky. Sama muzyka świetnie komponowała się ze słońcem. Pozwoliła mi odpłynąć myślami hen daleko. Pełen chill. Polecam zarówno z płyty, którą można pobrać zupełnie za darmo, klikając na powyższy link, jak i w wersji koncertowej. Polska potrzebuje takich artystów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz